Wizyta w Neapolu – część 2

23 maja 2018
Justyna Stasiewicz
Array

Wiem, że sporo czasu minęło od pierwszej części wizyty w tętniącym życiem Neapolu – ze względu na natłok pracy musiałam jednak na jakiś czas zawiesić bloga. Mam nadzieję, że nie zapomnieliście o tym miejscu i z entuzjazmem przyjmiecie wiadomość, że wracam do publikowania. Pojawią się też pewne zmiany, o których będę dawać znać we wstępie do każdej kolejnej notki :). Mimo braku czasu na pisanie przez ostatni rok – czas na zbieranie interesujących materiałów miałam nadal. Myślę więc, że uda mi się was zaskoczyć w kolejnych wpisach.

O czym tym razem?

Jeśli chodzi o samą biżuterię, w tej części chciałabym opowiedzieć wam o Il Piccolo Museo del Cammeo (Małym Muzeum Kamei), mieszczącym się w samym sercu Neapolu oraz przedstawić wam lokalnie działających artystów, w tym pracownię  Preziosità officina orafa. Zdradzę też jeden z głównych powodów mojej podróży do Neapolu i z tej okazji zabiorę was do nowoczesnego centrum edukacyjnego: Città della Scienza (Miasto Nauki).

Zanim przejdę do poszczególnych miejsc w jakich przyszło mi gościć, postaram się wam przypomnieć czar samego Neapolu. W pierwszej części opisałam go dla was trochę od strony historii – teraz chciałabym uzupełnić to o kilka własnych spostrzeżeń.

Wezuwiusz

Po pierwsze – wulkan. Przebywanie w mieście, nad którym wznosi się wielkie wzgórze – a nie jest to po prostu jakiś tam kawałek skały, tylko tykająca bomba zegarowa – wywołuje dreszczyk emocji za każdym razem, kiedy wzrok powędruje w kierunku potencjalnego zagrożenia. O ile ja i pewnie każdy z was przywykł do widoku tego olbrzyma w klasycznym ujęciu z włoskich pocztówek, o tyle z centrum Neapolu wygląda to chyba jeszcze ciekawiej.

Zachód słońca w Neapolu z Wezuwiuszem w tle

Widok skąpanych w promieniach słońca, włoskich blokowisk z Wezuwiuszem w tle to coś, co wywarło na mnie silne wrażenie. Można było poczuć się jak w jakimś dziwnym śnie, w którym u stóp wiecznie czającego się niebezpieczeństwa, świat biegnie swoim tempem. Może jest to jeden z powodów, dla których Włosi potrafią tak cieszyć się życiem?

Osobiście bardzo dużo radości sprawiła mi lokalna flora i fauna. Z dużym okrzykiem entuzjazmu witałam każde drzewko z pomarańczami, palmy, kaktusy i jaszczurki, które w Neapolu można spotkać równie często co w Polsce pająki. Mój entuzjazm nie szczególnie był rozumiany przez mieszkańców, którzy przywykli już do tych widoków i nie rozumieli na czym polega wyjątkowość samego zjawiska.

Dom nad morzem – dosłownie

Zaskoczyć was może informacja, że plaże w Neapolu są w znacznej części prywatne, a piasek przez bliskie sąsiedztwo z wulkanem występuje w kolorze szaro-czarnym. Mimo dużej chęci, nie udało mi się niestety zejść bezpośrednio nad wodę. Część miasta, którą zwiedzałam, była ciasno zabudowana i ogrodzona, a miejscami budynki niemal wchodziły do morza.

Metro

Jeśli Włochy kojarzą wam się głównie ze sztuką antyczną, to zdziwią was neapolitańskie stacje metra, a w szczególności ta o nazwie Universita. Szalone kolory, trójwymiarowe, zmieniające się obrazy na ścianach, nowoczesne rzeźby i oświetlenie to dopiero początek tego, co was tam czeka.

Stacja metra Universita

Il Piccolo Museo del Cammeo

Il piccolo museo del cammeo

Małe muzeum Kamei to miejsce, które zdecydowanie warto odwiedzić przy okazji wizyty w Neapolu. Muzeum mieści się nad sklepem z biżuterią z muszli i z koralem i z tego co udało mi się ustalić jest inicjatywą prywatną. Nie znaczy to jednak, że ciężko do niego trafić – w ramach wspomnianego już w poprzedniej części Consorzio Antico Borgo Orefici, przekierują nas tam małe wystawki i ulotki w innych muzeach. Na takie mini reklamowe stoisko Il Piccolo Museo del Cammeo natknęłam się między innymi w muzeum podziemnego miasta (Napoli Sotterranea), które nawiasem mówiąc również warto zwiedzić.

Wejście do muzeum

Małe muzeum Kamei pokaże nam krok po kroku jak powstają te rzeźbione ozdoby. Znajdziemy tam przepis na specjalny lak, którym muszla jest przyklejana do kawałka drewna, który ma ułatwić odpowiednie poruszanie muszlą w trakcie rzeźbienia. Na parterze, w centralnym punkcie sklepu, znajduje się stanowisko, przy którym pracuje mistrz. Są dni, kiedy można na żywo obejrzeć jak powstają rzeźbione muszle, niestety mi nie udało się trafić akurat na ten czas. Jeśli jesteście ciekawi jak to wygląda w praktyce, muzeum ma własną stronę na serwisie facebook, gdzie wstawia materiały filmowe z procesu twórczego.

Lokalni artyści

W Małym Muzeum Kamei, podobnie jak w innych tego typu miejscach, odesłano nas kilka ulic dalej, gdzie na malutkiej, bardzo urokliwej przestrzeni, odbywały się targi rękodzielników. W śród nich były prace Grazii Casillo, które zawierały w sobie rzeźbione muszle z muzeum.

Lokalni artyści

Grazia Casillo

Kolejną odwiedzoną lokalizacją była pracownia Preziosità officina orafa.  Na miejscu wielopokoleniowa załoga przywitała nas z otwartymi ramionami. Opowiedzieli trochę o swoich ręcznie wykonywanych wzorach, oprowadzili po pracowni, na froncie której stał wielki, zabytkowy sejf. Możecie mi uwierzyć, że było tam czym nacieszyć oczy.

Załoga

Open BioMedical Initiative

I na koniec małe wyjaśnienie. Do Neapolu pojechałam wziąć udział w uroczystym, ponownym otwarciu Città della Scienza, które spłonęło kilka lat wcześniej. Jest to bardzo nowoczesna placówka edukacyjna, którą można by przyrównać trochę do polskiego Centrum Nauki Kopernik w Warszawie. Zostałam tam zaproszona, ponieważ jednym z obiektów prezentowanych na otwarciu była zaprojektowana przeze mnie (w współpracy z organizacją Open BioMedical Initiative) protetyczna ręka – Tina.

OBM team

Projekt ten nie byłby możliwy do zrealizowania, gdyby nie merytoryczne wsparcie Cristiana Currò i Valentino Megale, oraz próbne wydruki, które dla odmiany zostały wykonane przez polską firmę Reddog Systems i znacznie ułatwiły mi spasowanie poszczególnych elementów.

Tina jest projektem opensource – co w praktyce oznacza, że można ją ulepszać i rozwijać we własnym zakresie. Pliki są dostępne publicznie do pobrania na forum organizacji OBM.

Tina

I to by było na tyle, jeśli chodzi o moją wizytę w Neapolu. Mam nadzieję, że była ona dla was równie inspirująca co dla mnie. Ta podróż to nauka tego w jaki sposób lokalni przedsiębiorcy i mieszkańcy mogą osiągać wspólne cele, nie niszcząc się wzajemnie, a współpracując i wspierając się. Neapol to miasto, które porywa i niesie własnym nurtem. Nawigując z jednego miejsca do kolejnego, nie przy pomocy przewodnika a wzajemnej sympatii, co jest w jakiś sposób piękne i wyjątkowe.

Powiedz nam co o tym sądzisz